Gawęda o rodzinie Galus i proces o czary

Wielokrotnie w czasie moich poszukiwań przodków z Rzędzina należącego do parafii Tarnów-Katedra napotykałam nazwisko Galus m. in. w aktach metrykalnych osób ze mną spowinowaconych i oczywiście wśród moich przodków. Nazwisko to zapisywano Gallus lub Galus. Podobno były to dwie różne rodziny, choć ja przychylam się do stwierdzenia, że po prostu ksiądz chcąc rozróżnić dwie linie rodu jedną zaczął zapisywać Gallus, a drugą Galus i tak już pozostało. Galusów różnie zapisywanych było sporo w różnych miejscowościach dookoła Tarnowa. W tym wątku skupię się na linii moich przodków pochodzących z Rzędzina (obecnie dzielnica Tarnowa).

Przodkowie z rodziny Galus


Galusowie są moimi przodkami jak na razie w dwóch różnych liniach ze strony antenatów mojej babci macierzystej Emilii Golec. Jako pierwszą dwa lata temu odnalazłam w metrykach moją 5xprababkę Marię Gallus. Maria była żoną Szymona Kobel. Związek małżeński zawarli w 1811 roku, zamieszkiwali dom nr 9 we wsi Rzędzin. Na razie odnalazłam metryki urodzenia 8 ich dzieci urodzonych w latach 1812-1835. Maria Gallus urodziła się na Rzędzinie w 1789 roku. Jej rodzicami byli Karol Gallus i Katarzyna Krakowska. Na dzień dzisiejszy nie mam dalszych informacji dotyczących tej linii. Z publikacji wiem, że Krakowscy byli mieszczanami z Tuchowa, którzy pod koniec XVIII wieku przenieśli się do Tarnowa. Dalsza kwerenda odpowie na pytanie, czy ta linia Krakowskich koresponduje z moją gałązką przodków.
Kolejną linię Galusów rozpoczyna moja 6xprababka Agata Galus. Wiem o niej na razie bardzo niewiele. Była żoną mojego przodka Grzegorza Babka (Bobka). Zamieszkiwali oni dom nr 40. Ich córka Franciszka urodzona w 1796 roku była moją 5xprababką. Początkiem XIX wieku Agata owdowiała i zawarła związek małżeński z Walentym Łabno z domu nr 25. 

To wszystkie informacje jakimi dysponuję o tej linii przodków. Nie wykluczone, że Karol i Agata byli rodzeństwem lub kuzynostwem (ta opcja raczej pewna). Przewodnik po Tarnowie w części poświęconej wsi Rzędzin powołując się na austriacki spis ludności z 1787 roku podaje, że na Rzędzinie były 44 domy zamieszkane przez 104 rodziny chrześcijańskie i 1 żydowską - 505 osób. W 1796 roku były 24 gospodarstwa kmiece, 22 zagrodnicze i 3 komornicze. Patrząc wstecz w roku 1745 było tylko 6 kmieci, 5 zagrodników i 2 komorników. W czasie 30 lat nastąpiła silna akcja osadnicza, wybudowano ponad 25 nowych domów. 

W 1756 roku w aktach sądowych zanotowano ciekawą sprawę. Powodami byli Kazimierz i Wawrzyniec Galus. Patrząc na wyżej przedstawione statystyki ludności może się okazać, że któryś z panów był moim przodkiem. Ad rem przedstawiam pełny opis zdarzeń, które zaszły podczas rozprawy sądu rugowego w Rzędzinie w 1756 roku.

Z akt w sprawach chłopskich Hrabstwa Tarnowskiego


Profesor Stanisław Grodziski opracował jedyną zachowaną księgę sądową z XVIII wieku dotyczącą spraw prawa rugowego w obwodzie tarnowskim. Poszyt znajduje się w zespole Archiwum Książąt Sanguszków przechowywanym obecnie w ANK. Przedstawiony poniżej proces ma w opracowaniu nr 69. Dotyczy sprawy, w której Wawrzyniec Galus wraz z ojcem Kazimierzem i żoną oskarżają Agatę Mardakównę córkę Jana ich sąsiada o wywołanie choroby u Wawrzyńca. Wykoncypowali, że Agata dodała mu coś do picia na weselu u Janory, po czym Wawrzyniec zachorował. Motywem postępowania panny według Galusów była jej chęć poślubienia Wawrzyńca, ten jednak wybrał inną. Agata poddawana różnym próbom i zakuta na dwa dni w kłodzie nie przyznała się do praktykowania czarów i zarzucanych jej czynów. Ostatecznie sąd uniewinnił Agatę wykazując nieścisłości w zeznaniach Galusów i powołując się na brak rzeczonych oznak choroby. Całą sprawę przytaczam poniżej, tak jak ją zapisano w opracowaniu:

„1756. Rzędzin Stary. Działo się w Rzędzinie w sądzie prawa rugowego przy gromadzie dnia trzeciego miesiąca kwietnia roku Pańskiego tysiącnego siedmsetnego piędziesiątego szóstego. Przed sądem niniejszego rugowego prawa pracowity Kazimierz Galus z Wawrzyńcem Galusem synem swym i żoną jego osobiście stanąwszy aktorowie uskarżają się na Agatę Mardakównę, Jana Mardaka córkę, także osobiście z ojcem swym stawającą, że taż oskarżona tegoż Wawrzyńca aktora swego krostami obsypała i że z przyczyny jej chorował ciężko przez siedm niedziel. Po której chorobie wzmagając, gdy był u gospodyni księdza skrzyszowskiego, lekarki znajomej i doświadczonej w okolicy Tarnowa, a to z porady Mardaczki, matki tejże Agaty oskarżonej, taż księża gospodyni tęż samę suppozycyją potwierdziła, gdy powiedziała, że to podczas wesela u Janory w Rzędzinie w piciu mu zadała. Fundament zaś ci aktorowie tego taki sobie założyli: że taż oskarżona Agata życzęła sobie mieć za męża tegoż Wawrzyńca aktora i onego oblicznie namawiała, krów dwie i wołów parę etc. w wiano od ojca swego jemu obiecywała. A aktor sobie inszą upodobawszy wziął za żonę, a jej nie chciał. Po wtóre, żona tegoż Wawrzyńca aktora publicznie zeznała, że taż Agata Mardakówna oskarżona mówiła do niej temi słowy: ponieważ ten Wawrzyniec Galus mnie sobie za żonę nie życzy, tylko ciebie, namówże go przynajmniej, aby bratu swemu starszemu imieniem Piotrowi perswadował, i ty z nim, aby tenże Piotr Galus ze mną się ożenił. Nadto tenże Wawrzyniec aktor zeznał, że raz upiwszy się w mieście i przyszedłszy do karczmy rzędzińskiej lepiej sobie poprawić, gdy noc nastąpiła, wyszedł z karczmy i padłwszy na trawniki usnył. A w tym taż Mardakówna oskarżona, z drugą dziewką z karczmy ku domowi przechodząc i onego leżącego nie widząc, mówiła do tej swej kompanki te słowa: ten Wawrzyniec Galus aktor mnie nie chce za żonę, ale on jak się ożeni z tą swoją kochanką, niedługo będzie żył. Których on pijany leżąc i śpiąc na trawniku nie widział, tylko te słowa słysząc po głosie i mowie poznał, że to Agata oskarżona mówiła, a drugiej dziewki, która z nią była, nie wie. Oskarżona zaś Mardakówna do namawiania sobie za męża Wawrzyńca aktora, a potym brata jego Piotra, lubo do wstydu urodzonego i zwyczajnego pannom z wielkim uporem, przecież przyznała się. Ale żeby się na jakowych gusłach i czarach rozumieć miała, lubo różne z wszelkich okoliczności były inwestygnowane próby, usilnie się broniąc przeczyła i do mówienia w nocy do swej kompanki, o której nie wie, zeznając, cale się nie przyznała. Tylko do tego, że podczas wesela u Janory pił do mnie i ja też do dniego oddając mu, łatwo się przyznała. A od tych słów, które on w nocy na trawniku śpiąc pijany słyszał, cale że nie wie, twierdziła. Ponieważ według wielu z gromdy zeznania w ten sam czas na weselu w Woli Rzędzińskiej za druhnę, a nie w tej karczmie, jak Galusowie publicznie twierdzą była. Do czego sąd niniejszy, nie mogąc się nie tylko dowiedzieć, ale ani rozumem domyślić z tejże oskarżonej Agaty tego ekscesu przyczynu, najprzód pytał się tenże sąd pomienionych Galusów aktorów o czas tego namawiania do ożenienia się i o czas wesela u Janory. Ci tedy i cała gromada zeznali, że to oskarżonej namawianie za męża sobie Galusa lub brata jego było w trzy ćwierci blisko roku już po weselu u Janory. A potym tenże sąd tegoż Wawrzyńca aktora sekretne krosty na ciele oglądał. Których na sobie nie miał, ale czyste i białe ciało bez znaku i sam na twarzy był dobrej cery. Z czego się ekskuzował, że to tylko na nowiu te krosty na nim się pokazują lubo ta rewizyja czwartego dnia po nowiu (który się jeszcze nie obtarł, bo według pierwszego zeznania dłużej miały trwać na ciele) według aktu zapisanego wzwyż. Jan tedy Mardak, ojciec tej córki oskarżonej, zapatrując się rozumem na takową hańbę i sromotne osławienie nie tylko córki swojej, ale też i żony swojej, jako jej matki, uskarża się w niniejszym sądzie na tychże Galusów aktorów swych, że na córkę jego wołali publicznie w różnych miejscach, bo i w Tarnowie mieście: czarownica dowodna i kur**. Prosząc już o finalną sentencyją, ponieważ i u zwierzchności starając się o nią, a przecię tylko oskarżona Agata córka dwa dni i nocy siedziała w kłodzie. Co było stwierdzeniem złej suppozycyi i jako dziewce, która by życzęła sobie męża, z większą krzywdą. A sentencyja tej sprawy poszła w prolongacyją, skąd jeszcze bardziej tym pobudzeni wołali i publikowali tęż oskarżoną Agatę. Takich tedy wysłuchawszy kontrowersyi niniejszy sąd, a najprzód uważając leżenie pijanego, że mu się te słowa jako o tym myślącemu tylko marzyć przez sen mogły, ponieważ go jego kochanka zawsze pilnowała, a przecię tego nie słyszała i tejże oskarżonej Mardakówny z drugą dziewką nie widziała. Potym uważając, że aktor krost na sobie nie miał, ale piękne ciało bez znaku, na ostatek uważając czas namawiania sobie za męża aktora Galusa i czas wesela u Janory, w którym mu czas miała zadać w piciu, że to niepodobno, aby go sobie miała życzyć za męża, gdyby wiedziała, że już zaczarowany. A osobliwiej według wszystkich zeznania, że te obiedwie strony przedtym żadnej między sobą niezgody ani też nienawiści przeciw sobie przez wszystkie czasy samsiedztwa swego nie miały, ale w życzliwej przyjaźni z sobą żyli, i na tych się zasadziwszy fundamentach najprzód oskarżoną Mardakównę z tej impostury tak szkaradnej mocą tego dekretu oczyszcza i onej poczciwość panieństwa dotąd się w niej według wszystkich publicznie zeznania zachowującej się przysądza. Dla czego tymże aktorom Galusom tu w tej sprawie stawającym i instygującym nakazuje, aby teraz zaraz publicznie w prawie przy całej gromadzie we czterech kątach izby prawu naznaczonej odwołali tę zadaną niepoczciwość, a w każdym kącie po razu temi słowy: Agata Mardakówna, Jana Mardaka córka, nie jest czarownica ani kur**, ale poczciwa dziewka. A potym aby tenże Wawrzyniec Galus aktor odsiedział toż samo więzienie, przez takowyż czas, w tejże samej kłodzie, w której niewinnie oskarżona siedziała. Dopiero za niewinne oskarżenie i publikowanie aby tenże Wawrzyniec aktor w kapie z odkrytą głową w Niedzielę Kwietnią [11 IV 1756] i Przewodnią [25 IV 1756] w swojej farze przez wielkie nabożeństwo na pół kościoła stał, krzyż do góry trzymając. Ojciec zaś jego, Kazimierz Galus aktor, że takowej suppozycyi nie tylko nie ganił synowi, ale jeszcze i sam z nim stawając wraz instygował, nakazuje niniejszy sąd, aby krzyżem leżał przez jednę mszą święta w którymkolwiek kościele. Nadto aby oba z synem swym aktorowie, wykupując się od plag, których ojciec ma naznaczonych trzydzieści, a syn pięćdziesiąt, aby dali do skarbu zamkowego grzywien dwie, prawu grzywnę jednę i świec woskowych ćwierciowych parę jednę przed obraz Matki Boskiej Szkaplerza Świętego do fary tarnowskiej, drugą parę takowychże świec do kościółka na Burku. Oraz aby solennie ciż aktorowie przeprosili oskarżonych Mardaków. Uważając zaś na zawziętość i na rozgłoszenie już tej niesłusznej dyfamiej, sąd niniejszy zakłada vadium takowe, aby kto się będzie ważył wspominać w oczy tymże pomienionym Mardakom albo o nich gadać i suponować tak niepoczciwie, aby ten do swojej parafij dał wosku funtów pięć, grzywien swojej zwierzchności pięć, plag od swojej zwierzchności aby rózgami odebrał pięćdziesiąt, mocą dekretu tego.”

Źródło: https://www.oldbookillustrations.com/

Przypuszczam, że proces ten musiał odbić się szerokim echem w Tarnowie i całej okolicy. Zapewne dyskutowano o nim przez kilka miesięcy, sam książę jako najwyższa instancja, do której można było się odwołać został zaangażowany w sprawę. Na dziewczynę rzucono poważne oskarżenie, mogło skończyć się to utratą życia, jeśli wyrok byłby skazujący. Trudno mi sobie wyobrazić czym kierował się Wawrzyniec głosząc tak poważne oskarżenie, a później z uporem brnąc w swoim przekonaniu. Agata mieszkała po sąsiedzku, znał ją zapewne od urodzenia. Co prawda chciała zostać jego żoną, ale po jego ożenku z inną przerzuciła swoje plany na starszego brata, pogodziła się z faktem, że wolał inną kobietę. Wawrzyniec sprawia wrażenie lekkoducha, beztrosko podchodzącego do życia, wieczory spędzał popijając w karczmie i  na uciechach z kochanką. Dziewczynę na szczęście uniewinniono, ale nikt jej nie zwrócił utraconej godności i czasu upokorzeń, które musiała znosić ze strony otoczenia. W wyroku postarano się przywrócić dobre imię Agaty, jednak należy pamiętać, że ludzie są tylko ludźmi i sprawa ta nie została na pewno szybko zapomniana, obróciła się tylko w stronę oskarżających - w tym wypadku Galusów.

Zapraszam do lektury powiązanych tematycznie wpisów:
W dawnym Rzędzinie
W jakich dokumentach można odnaleźć XIX-wiecznych włościan?

Źródła:
Niedojadło Andrzej, Wielki przewodnik po TarnowieRzędzin. Tom 16.
Grodziski Stanisław, Akta w sprawach chłopskich Hrabstwa Tarnowskiego z połowy XVIII wieku str. 123-126

Pierwsza publikacja: 10 grudnia 2016

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa historia ... uwielbiam czytać nieco więcej niźli tylko suche fakty z aktów metrykalnych i sama próbuję zbierać informacje w z przeróżnych źródeł (taki "wypis" z XVIII-wiecznej księgi sądowej sprawy dotyczącej z dużym prawdopodobieństwem własnych przodków to prawdziwy rarytas). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Nie potwierdziłam jeszcze czy to na 100% moi przodkowie, ale zdaje się, że wystarczy poznać rodziców Agaty i Karola i wszystko będzie jasne :) Księgi są, więc sprawa zostanie wyjaśniona. Mam jeszcze kilka takich procesów, które możliwe, że dotyczą moich przodków - będzie z tego inny post :) Pozdrawiam

      Usuń

Copyright © 2014 Genealogia , Blogger